Słowenia – niedoceniane piękno – żabkowe ferie

Kolejna noc w Berlinku za nami. Wstałem wcześniej by polatać dronem o wschodzie słońca, noc była ciepła i o dziwo cicha, mimo tego, że spaliśmy w centrum miasta, w pobliżu pubów oraz restauracji.

Wstajemy, by ruszyć na poranny spacer po Lublanie. Miasto zaczyna się budzić, mieszkańcy wychodzą ze swoimi psami na spacery, na twarzy czuć powoli ciepło, które daje wychodzące zza budynków słońce. Kierujemy się do centrum miasta, by wstąpić do kawiarni. Podobnie jak w 99% przypadków, tak i tutaj nie ma problemu, by wejść z psami. I podobnie jak w 100% przypadku, psiaki nasze robią furorę i są w centrum uwagi. Siadamy obok pary, która zagaduje do nas i chwile rozmawiamy, oczywiście głównym tematem są zwierzęta, bo jedno jest pewne – łamią one pewne bariery, które towarzyszą na początku podczas rozpoczęcia rozmów z nieznajomymi. Pijemy sobie zimną kawkę, zapraszamy do polubienia naszego Instagrama naszych nowo poznanych znajomych i ruszamy dalej, wędrując alejkami stolicy Słowenii.

Przechodzimy koło miejsca, do którego chcieliśmy zajść rok temu, ale było zamknięte. Mekka dla naszych piesków. Dog Bakery to miejsce z (popularnym dzisiaj stwierdzeniem) kraftowymi przysmakami dla psów. Zachodzimy by i psy nasze dostały jakąś pamiątkę z tego pobytu tutaj, Zadowolone z zakupów ruszają dalej w miasto, mijając co chwile słoweńskie pieski.

Przypominamy Wam o konkursie w ramach poprzedniego posta, a do wygrania myślę ze ciekawe nagrody, wszystko w ramach wsparcia nas w serwisie BuyCoffee.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wyjeżdżamy z miasta i kierujemy się do kolejnego punktu, do którego mamy tylko godzinę drogi. Jezioro Bled, bo do niego zmierzamy, to jedno z najbardziej popularnych jezior Europy, a przede wszystkim perła Słowenii. Położone jest wśród wyniosłych szczytów alp Julijskich z charakterystyczną wysepką, która skrywa dzwonnice, kościółek i otoczone jest małym lasem. Prawdziwie bajkowa sceneria!

Zatrzymujemy się na parkingu i idziemy nad brzeg, gdzie rozkładamy sobie stolik, krzesełka i przygotowujemy dość późne śniadanie. W takim miejscach, gotując nawet zwykłe frankfurterki, można poczuć się niczym Pan Robert Makłowicz. Zdecydowanie gotowanie w takich miejscach i późniejsze jedzenie posiłku to jedna z najlepszych rzeczy, jakie można doświadczyć podczas podróży campervanem. 

Uwijamy się w godzinę, ze wszystkim, dzięki czemu na parking wydajemy tylko 3 Euro. Wyjeżdżamy i podziwiamy ostatni raz jezioro Bled, a my kierujemy się już w kierunku granicy, zahaczając o ostatni słoweński punkt.

Planica, to mamucia skocznia. Podczas naszych wyjazdów lubimy zajeżdżać po drodze na skocznie narciarskie. Tak też jest tym razem. Szybko podjeżdżamy, robimy zdjęcia i po sprawie. Całość nie zajmuje więcej niż 10 minut. Te skocznie, zawsze w telewizji wyglądają na ogromne, a tak naprawdę na żywo to nie wyglądają na aż tak duże. Owszem, zdecydowanie nie wszedłbym tam i nie skoczył, ale iluzja telewizji robi jednak swoje.

To ostatni punkt w Słowenii i wyjeżdżamy już powoli z niej, ostatnie chwile z widokiem na najwyższe szczyty tego państwa, m.in. na Triglav, który z pewnością będziemy chcieli zdobyć w ramach zdobywanej powoli Korony Europy.

I to tyle Słoweńskiej przygody, wjeżdżamy do Włoch. Kierunek – Dolomity. Przejeżdżamy przez włoskie miasteczka, kierując się ku miejsca, gdzie będziemy chcieli spać. Znamy to miejsce już i wydaje nam się być odpowiednie na nocleg.

Dojeżdżamy kolo 19:30 i niestety masa ludzi, która jest w tym miejscu, w którym obok jest wyciąg narciarski. To powoduje, że decydujemy się na dalszą podróż. Na szczęście udaje się znaleźć coś obok i po 30 kilometrach jesteśmy na wielkim parkingu. Rozpakowujemy się i pakujemy się do środka. Czas na kolacje, dziś szef kuchni poleca bigos, który zawekował w Warszawie i wziął w podróż. Na nadchodzący w nocny mróz (ma być aż -15 stopni) taki posiłek jest idealny. Zajadamy i padamy jak muchy.

Tyle w tej części, a Was zapraszamy do konkursu z poprzedniej części oraz do śledzenia nas na social mediach, a jeśli wpis Wam się podobał i chcielibyście nam postawić wirtualną kawkę, to możecie to zrobić poprzez serwis BuyCoffee. Dziękujemy wszystkim, którzy nas wsparli i jeszcze raz przypominamy o konkursie, który trwa do dzisiaj!

Do usłyszenia jutro!

Postaw mi kawę na buycoffee.to